Ekocuda vol.6

Targi Kosmetyków Naturalnych w Warszawie


Bycie „eko” staje się coraz bardziej modne (i dobrze), dlatego wcale nie dziwne, że 30 i 31 marca odbyła się już szósta edycja targów, podczas których prezentowane są wszelkiego rodzaju produkty organiczne, naturalne i wegańskie, głównie polskich producentów. To świetna okazja dla tych, którzy uwielbiają tego rodzaju produkty, jak i dla tych, co dopiero zaznajamiają się z tematem.


Plac Konesera na warszawskiej Pradze – miejsce znane i lubiane. Bardzo urokliwe zresztą.
To właśnie tutaj odbyły się Ekocuda, na które wstęp był bezpłatny. W pobliżu było trochę za mało znaków prowadzących na wydarzenie, ale trafiłam. Na estetyczną, całkiem sporą przestrzeń wypełnioną stoiskami z naturalnymi kosmetykami (dla ludzi, ale znalazły się też takie dla zwierząt), środkami czyszczącymi, świecami, tekstyliami i różnymi gadżetami.




Mokosh, Yope, Lovingeco, beBio, Felicea – to tylko pięć pierwszych marek, które rzuciły mi się w oczy po wejściu, a czekało ich o wiele więcej, po mojej lewej i prawej stronie. Okrążyłam całe pomieszczenie kilka razy, by niczego nie przegapić. Stoiska wyglądały naprawdę atrakcyjnie, a wystawcy starannie przygotowali próbki prezentowanych produktów, o których opowiadali z dużym zapałem. Niektórzy wręcz zarażali fascynacją produktami organicznymi, co uznaję za godne pochwały. Warto uświadamiać ludzi i przekonać ich do zdrowszego traktowania siebie, swojego ciała, a potem także środowiska.


Większość produktów prezentowała się zjawiskowo, aż ciężko było oderwać od nich oczy. Każdy kosmetyk można było wypróbować poprzez nałożenie go patyczkiem na skórę. Dodatkowo przyznaję jeszcze jeden wielki plus za przewagę szklanych opakowań nad plastikowymi - bo jak już promować naturalne produkty, to w pojemnikach przyjaznych naturze!

Całe targi oceniam pozytywnie – można było się obkupić, a potem nawet przysiąść i coś przekąsić. Miejsce wydarzenia bardzo eleganckie, czyste, modne. Czas trwania również mnie zadowolił, bo wcześniej tego dnia byłam na jeszcze innych targach i nie musiałam się spieszyć na Ekocuda (zamknięcie dopiero o 19:00).



Zabrakło mi jedynie edukacji w zakresie ekologii. Miały być warsztaty i wykłady. O ile widziałam jakieś warsztaty z makijażu, o tyle wykładów nie słyszałam (może przyjechałam za późno, ale nadal pozostawały trzy godziny do zamknięcia). Takie wydarzenie można by poszerzyć o naprawdę wartościowy przekaz od wybranej organizacji (np. WWF Polska). To przecież idealny moment, by przekazać ludziom statystyki na temat plastiku zbierającego się w morzach i oceanach, czy ilości codziennie wycinanych drzew. Gdyby organizatorzy wzięli ten aspekt pod uwagę, jestem pewna, że odwiedzający wydarzenie wynieśliby z niego coś więcej, niż zakupy.


A ceny bywały różne, czasami wygórowane, ale myślę, że każdy znalazłby tu coś dla siebie. W końcu, według moich obliczeń na podstawie danych ze strony wydarzenia, było tu 180 marek.

Moimi zdobyczami są: świeca z drewnianym knotem od Manufaktura Lawenda, masło shea do ciała od Savon Cosmetics, bambusowe patyczki do uszu od Zuzii (#plasticfree) oraz uniwersalny płyn do podłóg od Briochin.


Podsumowując, Ekocuda bardzo mi się podobały i na pewno będę chodzić na kolejne edycje :). Z tej niechętnie uciekłam po dwóch godzinach, w obawie, że kupię aż za dużo ;). Inaczej chyba tkwiłabym tam z pół dnia, a do domu wróciłabym z górą pełnych po brzegi, papierowych toreb!

1 komentarz:

  1. Cudowna inicjatywa 😍 Chciałabym kiedyś wybrać się na takie targi. Nigdy mi nie po drodze.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania, dziękuję ♥

Obsługiwane przez usługę Blogger.