Kot na smyczy? To jak najbardziej możliwe!
Jak przygotować kota do spacerów na świeżym powietrzu?
Pierwszy dzień wiosny już dawno był za nami, a kwiecień wreszcie tchnął wtedy trochę życia w roślinność, która zaczynała się zielenić. Robiło się coraz cieplej. Patrzyłam przez okno, potem na swoją kotkę, i myślałam, że chciałabym, aby zasmakowała tego świeżego powietrza, wyszła na trawę i przebywała na zewnątrz razem ze mną. Wiedziałam na pewno, że nie wypuszczę jej samopas, więc byłam świadoma zbliżającego się dnia pierwszego spaceru na szelkach i smyczy… .
Mówi się, że najlepiej już od małego zacząć kota uczyć chodzenia na smyczy, bo potem będzie ciężko. Ale niekoniecznie. Znam wiele przypadków, gdzie koty w naprawdę różnym wieku chętnie wychodzą na spacer i wręcz na niego czekają.
Wszystko po kolei.
Dawno temu kupiłam „na oko” szelki dla kota, „na oko” założyłam je tchórzliwej, czarnej Kici (dorosła kotka mojej mamy) i wyszłam z nią na ogród. Na początku wydawała się całkiem zainteresowana nowym otoczeniem, ostrożnie stąpała po trawie, węszyła. Gdy doszłyśmy do grządki z tulipanami albo coś się tam poruszyło, albo niezwykle czułe, kocie uszy coś wychwyciły, bo Kicia oszalała. Wyrwała do przodu, ale mocno trzymałam smycz, więc zaczęła się rzucać. W ułamku sekundy wyswobodziła się z szelek i gdybym w ostatniej chwili jej nie złapała, uciekłaby. Położyła uszy po sobie, nerwowo machała ogonem, ale udało mi się zanieść ją z powrotem do domu bez poważniejszych „łapoczynów” z jej strony.
Teraz, gdy moja wiedza o kotach jest znacznie bardziej obszerna i mam więcej doświadczenia, wiem, ile błędów wtedy popełniłam. Błędy są rzeczą ludzką, każdemu się zdarzają. Ważne, by mieć świadomość o ich popełnieniu.
Po pierwsze, szelek dla kotów nie wolno kupować „na oko”. Ich rozmiar jest bardzo ważny, by kot nie mógł się z nich wyswobodzić i uciec lub wpaść pod samochód!
Najlepiej jest dobrać szelki u takiego weterynarza, który ma w gabinecie również sklep z takimi akcesoriami. Pan/Pani doktor podpowie, jak ciasne muszą być i jak się je tak właściwie zakłada (a wcale nie jest to takie oczywiste, bo na przykład u psów uchwyt na haczyk od smyczy znajduje się bliżej szyi, natomiast w kocich szelkach uchwyt ten musi być bardziej na tułowiu).
Nie wyprowadzamy kota na obroży. ZAWSZE muszą to być szelki. Obroża nie nadaje się do spacerowania z kotem, ślizga mu się na szyi, ociera skórę, dusi… . Natomiast nam ciężko będzie nad kotem zapanować w razie wyrywania się.
Po drugie, nie da się tak po prostu założyć kotu szelek i smyczy i od razu wyprowadzić go na spacer.
Kot nie jest psem. Znacznie gorzej znosi zmiany, potrzebuje czasu na przyzwyczajenie się do nich. Chyba że mamy kota takiego jak Fryzia, która wyjątkowo dobrze radzi sobie ze zmianami ;). Ale w przypadku większości kotów niemal WSZYSTKO trzeba robić stopniowo.
Przyzwyczajamy więc kota najpierw do samej obecności szelek na jego ciele – zakładamy mu je od czasu do czasu w domu. Od dawania przysmaków ważniejsze jest tutaj zajęcie czymś kota, gdy zaczyna walczyć z szelkami, które póki co są dla niego czymś dziwnym, obcym. Ja w takich momentach zaczynałam bawić się z Fryzią, a to wędką, a to piłeczką. Szybko zapominała, co przed chwilą gryzła i usiłowała z siebie zdjąć. I tak powolutku, na spokojnie, przyzwyczajała się. Starałam się też zakładać jej szelki wtedy, gdy wypuszczałam ją na oszklony balkon – by kojarzyły jej się dobrze - z wyjściem, z powietrzem, zapachami do odkrycia.
Kiedy kot już oswoi się z szelkami, czas na smycz. Do niej też trzeba go trochę przyzwyczaić, by wiedział, że czasami będzie nią pociągnięty, prowadzony (choć na kocim spacerze to głównie kot będzie nas prowadzić :D). Podczas procesu przyzwyczajania do smyczy warto nagrodzić kota smakołykiem, gdy z nią nie walczy, lub gdy grzecznie za nami podąży.
Łącznie takie przyzwyczajanie może trwać tydzień, dwa tygodnie albo miesiąc, albo więcej.
Każdy kot reaguje inaczej. Nigdzie się nie spieszymy, bo przecież spacery mają być przyjemne dla obydwu stron, nie jest to pilne przygotowywanie się na triathlon ;). Cierpliwość jest tu bardzo wskazana. To dzięki niej i pozytywnemu nastawieniu mamy większe szanse na przekonanie mruczka do spacerów.
Po trzecie, NIE WSZYSTKIE KOTY CHCĄ CHODZIĆ NA SPACERY.
Niektórych nie da się przekonać, po prostu tego nie lubią lub są zbyt płochliwe, wolą zaszyć się w znanym sobie domu. Nigdy nie zmuszajmy kota do chodzenia na smyczy, jeśli widzimy, że go to stresuje, że mu się to nie podoba, że usiłuje wrócić do domu.
WAŻNE! Kot wychodzący na spacery musi być zabezpieczony przed kleszczami i pchłami. Szczególnie te pierwsze są bardzo groźne – chorobę odkleszczową (babeszjozę) nie zawsze da się wyleczyć. Babeszjoza to bardzo szybko postępująca choroba i często liczą się wręcz godziny, by mieć z nią jakieś szanse. A i po wyleczeniu może się okazać, że choroba uszkodziła wątrobę czy nerki zwierzęcia.
JESZCZE WAŻNIEJSZE! Jeśli planujemy wychodzić z kotem na miasto i będzie on chodził po chodniku, musimy zaszczepić kota na wściekliznę. Nigdy nic nie wiadomo i lepiej dmuchać na zimne. Nie życzę nikomu, by jego/jej kot został ugryziony przez psa lub nawet innego kota, ale trzeba liczyć się z takim zagrożeniem. Oprócz tego są jeszcze gołębie, które przenoszą różne paskudne choroby.
Kot wychodzący na spacery powinien być zaszczepiony na wściekliznę i inne choroby zakaźne. Przy okazji wizyty u weterynarza warto również zachipować kota! Dzięki temu kot będzie miał pod skórą oryginalny numer, przypisany tylko do niego. W razie zgubienia kota, znalazca, który uda się do weterynarza i sprawdzi, czy kot ma chip, dowie się jak się z nami skontaktować. Dostaniemy także zawieszkę z kodem QR, który umożliwia znalazcy zeskanowanie telefonem i otrzymanie naszych danych kontaktowych bez konieczności chodzenia do gabinetu weterynaryjnego.
Pamiętajmy o wyprawce, czyli wodzie i smakołykach, które zachęcą kota do spaceru i zmiany kierunku. Smakołykiem może być nawet zwyczajna, sucha karma, którą karmimy kota w domu. W przypadku spacerów po mieście warto również zainwestować w naprawdę tanie torebki na odchody ;)
WZOROWA WYPRAWKA NA SPACER Z KOTEM W SKRÓCIE:
o Szelki
o Smycz
o Wtarte w kark krople na kleszcze/obroża na kleszcze
o Lokalizator GPS doczepiony do szelek/obroży na kleszcze
o Woreczki na odchody (jeśli zamierzamy spacerować po chodniku, parku itp.)
o Smakołyki dla kota
o Woda pitna
PIERWSZY SPACER
Na pierwszy spacer najlepiej zabrać kota w ustronne, ciche miejsce, bez psów i o zmniejszonym ruchu samochodowym. Pewnie o tym wiecie, ale muszę to napisać:
Nie zabieramy kota na spacer w deszcz i minusowe temperatury :)
Bardzo ważnym jest, by i właściciel kota zbytnio się podczas spaceru nie denerwował. Wszystkie nasze emocje udzielają się zwierzętom, a koty szczególnie dobrze wyczuwają nasze nastawienie. Dlatego najlepiej, jeśli zdecydujemy się pójść na spacer z kotem, gdy mamy dobry humor i nie jesteśmy spięci. Podczas spaceru nie krzyczymy, nie karcimy kota, mówmy do niego raczej łagodnym tonem ;) Nie szarpiemy kota, nie ciągniemy po ziemi. Gdy kot stawia opór, weźmy go na ręce zamiast się siłować.
Trzeba też uważać na rośliny, których nie znamy – mogą okazać się niebezpieczne i trujące dla kota. Uważajcie również na trawę! Mogła być nawożona, a koty przecież ciągle liżą swoje łapy.
Na co jeszcze uważać? Na pszczoły, osy itp., na węże, na psy, na rozbite szkło na chodniku, na rowery, samochody… no, trochę tego jest, ale z kotem bywa jak z dzieckiem 😊
Jeśli obawiacie się, że kot wyrwie się Wam z szelek i ucieknie, warto zainwestować w dodatkową obrożę i lokalizator GPS. Istnieją pewne marki warte sprawdzenia: Tractive, Kippy Vita… (trzeba dodatkowo wykupować miesięczny abonament).
PO SPACERZE
1. Umyj kotu łapy lub chociaż przetrzyj je mokrym ręcznikiem.
2. Dokładnie obejrzyj ciało kota w poszukiwaniu kleszczy oraz kolących gałązek, liści itp.
3. Daj kotu chwilę odpoczynku, szczególnie po pierwszym spacerze w jego życiu, który kosztuje go wiele emocji ;).
Mam nadzieję, że rozwiałam wszelkie wątpliwości i nieco zachęciłam tych, którzy wciąż się zastanawiają, czy spacer z kotem to dobry pomysł. Owszem, to świetny pomysł! Jeśli tylko prawidłowo się za to zabierzemy, a kot faktycznie będzie na spacerze szczęśliwy :). Spacerowanie z kotem na smyczy to nie jest też żaden „obciach”. Coraz więcej ludzi wyprowadza swoje mruczki i co obciachowego jest niby w tym, że dbamy o naszego kota? No właśnie, nic. Szerokiej drogi!
Nie wiem co tak pachnie, ale ja tu zostaję i się tym napawam... .
Stokrotka! O, tu też! I tu!
Bardzo przydatny wpis. A jakie krople przeciw kleszczom polecasz?
OdpowiedzUsuńWszelkie preparaty przeciwkleszczowe dobiera się indywidualnie u lekarza weterynarii - on doradzi, bazując na przeprowadzonym wywiadzie i stanie zwierzęcia :).
Usuń