Lokalizator notiOne
Lokalizator notiOne i jego funkcje –
CZYLI BEZPIECZEŃSTWO I SPOKÓJ DUCHA PODCZAS
SPACERU Z KOTEM
Zanim zaczęłam spacerować z Fryzią na
szelkach i smyczy, chciałam odpowiednio się do tego przygotować. Pamiętałam,
jak czarna Kicia mojej mamy wyślizgnęła mi się kiedyś z szelek i omal nie uciekła,
i za żadne skarby nie chciałam dopuścić do podobnej sytuacji z Fryzią – tym
bardziej, że planowałam z nią spacerować również poza ogrodzonym ogródkiem
(jeśli jej się to spodoba).
Przeszukałam Internet, by znaleźć jakieś
skuteczne rozwiązanie. Natknęłam się na lokalizatory GPS i poszłam tym tropem,
bo idea tych urządzeń wydawała się niesamowita. Otóż urządzenia te zawiesza się
przy obroży zwierzęcia, paruje się je ze swoim smartfonem (tylko trzeba go
mieć) i można już po kilku sekundach namierzyć swojego pupila, zobaczyć go na
mapie i na żywo śledzić jego drogę. Jakim cudem? A no właśnie dzięki temu, że
GPS (Global Positioning System) posiada 24 satelity, które bez przerwy krążą
wokół Ziemi. Jest jednak pewien szkopuł, a mianowicie abonament, który trzeba
opłacać po zakupieniu produktu. Nie wszędzie, ale w większości proponowanych,
profesjonalnych pozycji tak jest. Nieco mnie to zniechęciło, ale wtedy odkryłam
mały lokalizator o wadze zaledwie 6 gramów – notiOne.
NotiOne
otrzymał w 2017 roku tytuł Gadżet Roku,
w plebiscycie portalu technologicznego iMagazine.
NotiOne
działa na innej zasadzie, niż typowe lokalizatory. Nie korzysta on z GPS, a z
funkcji Bluetooth. I wcale nie oznacza to, że jest gorszy! Nasz smartfon łączy
się z notiOne, po czym pokazuje nam ustaloną przez siebie lokalizację.
Pomyślicie:
OK, ale Bluetooth nie działa na dalsze odległości, co jeśli mój pies/kot znajdzie się gdzieś poza miastem, poza zasięgiem Bluetooth?
Już
odpowiadam: z notiOne korzysta coraz więcej osób (wg statystyk już 1mln
smartfonów z aplikacją notiOne lub innym programem współpracującym z platformą automatycznie
odbiera sygnał tego lokalizatora). Zgodnie z zapewnieniami producenta, dzięki
temu możemy odnaleźć nasze zwierzę nawet na drugim końcu Polski. No tak, tylko
że notiOne musi się wtedy „natknąć” na jakiegokolwiek użytkownika tego sprzętu.
Wtedy sygnał jest przekazywany do centrali, a chwilę później do nas
(właścicieli zguby). Jest to trochę gorsza sytuacja, bo nasz zagubiony
czworonóg niekoniecznie musi minąć posiadacza aplikacji notiOne… . Nadal nie
jest ich zbyt wielu (patrząc na całkowitą ludność Polski) i nadal jesteśmy
zdani na sygnał, który może się wcale nie pojawić. Może po prostu miejmy
nadzieję, że odnajdziemy zwierzę, zanim zgubimy zasięg Bluetooth ;) Przecież w przypadku zerwania się psa lub kota ze smyczy,
podążymy za nim, a wtedy aplikacja i lokalizator notiOne na jego obroży
umożliwi nam śledzenie jego drogi.
Aczkolwiek
(!) po przetestowaniu notiOne na terenie Warszawy i pojechaniu z nim na drugi
jej koniec, urządzenie nadal podawało mi zaskakująco dokładną lokalizację
pobytu mojego narzeczonego (nie mógł zabrać kota do pracy, więc on stał się
moją „ofiarą śledzenia” ;)). Fakt, w pewnej chwili nastąpiła 30-minutowa przerwa
w dostarczeniu danych do mojego smartfona i notiOne ciągle podawał tę samą
lokalizację, ale po tym czasie wszystko wróciło do normy i zmieniła się na inne,
już prawidłowo odczytane miejsce.
NotiOne
jest odporny na warunki atmosferyczne, co oznacza, że nie przeszkodzi mu żaden deszcz
czy śnieg. Bateria
notiOne ma wystarczyć na rok użytkowania. Co potem? Zakup nowej i wymiana,
która naprawdę nie jest trudna. Jest to mała bateryjka o numerze CR1632. Taka,
jaka zazwyczaj mieści się w tradycyjnych zegarkach na nadgarstek. Poziom
baterii sprawdzamy za pomocą aplikacji na naszym smartfonie.
Więcej
słów o aplikacji:
W
samym Sklepie Play ma 10 tysięcy pobrań.
Jest
prosta w obsłudze, a dodanie do niej lokalizatora notiOne wymaga tylko
potrząśnięcia nim. Wtedy na ekranie smartfona wyskakuje nam okienko do wpisania
nazwy – i gotowe! Możemy również ustawić zdjęcie profilowe ;) Przydatne, jeśli mamy więcej zwierząt, albo zwierzęta i dzieci, albo jeśli często gubimy różne przedmioty, i z tego powodu mamy więcej lokalizatorów notiOne. Już po samym obrazku
możemy się wtedy zorientować, co lub kogo śledzimy.
Ekran
startowy to widok lokalizacji naszego notiOne (i w tym przypadku pupila). To
dobre rozwiązanie, bo nie musimy niczego w panice klikać, gdy szybko będziemy
chcieli odnaleźć zgubę. Lokalizacja odświeża się w czasie zależnym od bliskości
urządzenia – jeśli notiOne jest blisko smartfona, odświeżanie jest bardzo
częste, ale jeśli jest dalej to bywa różnie. Ważna jest w tym przypadku
historia lokalizacji z dokładnym adresem. Gdy w nią wejdę, mogę zobaczyć, że dzisiaj
o godzinie 8:38 Fryzia była w mieszkaniu, o 8:41 tak samo. Mogę również
przejrzeć historię poprzednich dni! U mnie sięga tydzień wstecz, bo dokładnie tyle
czasu używam notiOne :). Mało tego, po kliknięciu na konkretną pozycję w
historii (np. dzisiaj, godzina 8:38) zobaczę mapę z kropkami, które oznaczają
trasę, jaką przebyła moja kotka.
Ponadto,
w aplikacji można ustawić alarm, jeśli lokalizator (pupil) się oddali. Można
również łatwo zlokalizować urządzenie, gdy jesteśmy blisko, za pomocą radaru.
Im więcej kresek się wypełni, tym bliżej jesteśmy, a notiOne zacznie mrugać małym,
zielonym światełkiem, nieszkodliwym dla zwierzęcia. Nie widzisz kota w
ciemności? Oto rozwiązanie! ;)
Podsumowując,
lokalizator notiOne to nie jest lokalizator GPS, a Bluetooth, ale dobrze
sprawdza się w zadaniu, jakie mu powierzono i w porównaniu do innych urządzeń
jest naprawdę atrakcyjny cenowo (kosztuje ok. 100zł). Nadaje się jednak
najbardziej do użytkowania na terenie miast, na wsi może być już róźnie, gdy zwierzę
oddali się poza zasięg lokalizatora… .
Fryzię wyprowadzamy na szelkach, ale dodatkowo zakładamy jej
obrożę z lokalizatorem notiOne, a w sezonie kleszczowym
doczepiamy notiOne do obroży na kleszcze (którą i tak cały czas nosi).
|
O notiOne warto jeszcze poczytać na stronie producenta.
Jeśli
chcecie go zakupić, zachęcam Was do zrobienia tego na stronie sklepiku
fundacji Viva.
W opisie produktu widnieje:
„50 zł z każdego sprzedanego urządzenia, producent
lokalizatora notiOne przekazuje na potrzeby programu Adopciaki.pl!”
Szukam czegoś takiego dla swojego co prawda nie kota, a chihuahua. Rollo zawsze mam na smyczy, ale mimo wszystko intuicja mi od pewnego czasu podpowiada, aby poszukać jakiegoś gadżetu do lokalizacji pupila.
OdpowiedzUsuń