Kot wyprowadzany na smyczy nie jest więźniem


Kot na smyczy to nie więzień, a szczęśliwa istota



Zdarzają się osoby (w Internecie i na żywo), które na widok kota na smyczy łapią się za głowę, krzycząc: 
- To nienormalne! Jak tak można ograniczać kota!
- Jak można go tak męczyć!
- Ta smycz jest za krótka!
- Kot to powinien być wypuszczony na podwórko, by myszy łapać!

Ostatni przypadek dotyczy najczęściej wiejskiego środowiska, w którym kot dawno, dawno temu służył nie tyle jako domowy przyjaciel, a drapieżnik pozbywający się szkodników. 
Jednak… te czasy już minęły.

Na przestrzeni lat kot stał się dla człowieka ważniejszy, zaczęto go bardziej szanować i o niego dbać. Homo Sapiens odkrył bowiem, że koty to bardzo inteligentne stworzenia, które potrafią być takim samym przyjacielem, jak pies. Jednak nawiązanie więzi i zdobycie zaufania kota nie jest takie proste – trzeba sobie na to zasłużyć ;).

A człowiek jest przewrotny. Często stara się jeszcze bardziej, gdy odczuwa pewnego rodzaju obojętność z czyjejś strony. Zaczyna mu zależeć na tym dumnym mruczku, kupuje mu drapaki, zabawki, zdrowe, bezzbożowe karmy… . Okazuje mu w ten sposób miłość. A kot, gdy ją odczuje, w końcu odwzajemni się tym samym (na swój sposób). Gwarantuję Wam to.

Skoro traktujemy naszego kota jak przyjaciela, członka rodziny, czasem nawet jak swoje kocie dziecko – dlaczego mielibyśmy nie umożliwić mu wychodzenia z nami na świeże powietrze, gdy jest ładna pogoda? Dlaczego mamy opalać się w najlepsze na leżaku, grillować ze znajomymi, a kota zostawić w domu? Mi osobiście ciężko jest wytrzymać patrzenie na mnie i tęskne pomiaukiwanie zza moskitiery. 

Kot zasługuje na wyjście z domu, ale… pod nadzorem. Nie zgodzę się z opinią, że szczęśliwy kot to kot wychodzący. Nie, wręcz odwrotnie. Szczęśliwszy jest ten niewychodzący, bo nie wpadnie pod koła samochodu, nie zostanie pogryziony przez psy lub inne koty, nie zgubi się i nie musi codziennie spożytkować masy energii na polowanie (bo ma od tego ludzi, którzy dadzą mu pokarm w miskach, zaś by zaspokoić potrzebę polowania po prostu się z nim pobawią).

A najszczęśliwszy… jest kot wychodzący pod kontrolą właściciela, czyli kot na smyczy (jeśli oczywiście kot faktycznie chce spacerować; jeśli nie chce – jest najszczęśliwszy w swym domu).

Popatrzcie – na co dzień żyje sobie spokojnie w ciepłym domu przesiąkniętym jego zapachem, więc czuje się bezpiecznie, nic mu nie zagraża, ludzie o niego dbają, a co jakiś czas ubiorą go w szelki i wyprowadzą na smyczy na ogród, na spacer po polnej drodze czy do parku, gdzie natknie się na mnóstwo pozytywnych bodźców, gdzie odetchnie świeżym powietrzem bez ryzyka bycia rozjechanym przez samochód. Pozna nowe zwierzęta (jeśli będą przyjazne wobec niego), nowe zapachy, poskacze po nierównym terenie, poobserwuje ptaki (ale ich nie zje!), owady, innych ludzi. Będzie wiódł naprawdę przyjemne życie, prawdopodobnie dłuższe niż jego wychodzący „samopas” koledzy.

Wychodzenie z kotem na spacer na smyczy nie jest męczeniem i ograniczaniem kota. Jest to jego uszczęśliwianie. A krótką smycz zawsze można zamienić na smycz automatyczną ;)


Brak komentarzy:

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania, dziękuję ♥

Obsługiwane przez usługę Blogger.